Wilczek za trzy czyli #throwbackthursday

20
lip

W sobotę gliwiczanie zainaugurują sezon 2017/2018 na stadionie przy ulicy Stefana Okrzei. Ich pierwszym rywalem przed własną publicznością będzie Pogoń Szczecin. Portowcy to rywal, który do rozgrywek Ekstraklasy wrócił latem 2012 i od tej pory nieprzerwanie mierzy się z gliwiczanami w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej. Nierzadko Niebiesko-Czerwoni zasłużenie wychodzili z tych starć zwycięsko. Tak było też w grudniu 2014 roku, kiedy na zakończenie rundy jesiennej wygrali 1-0. 

Mimo, że od tamtego meczu minęły ponad dwa lata, nietrudno znaleźć w obu jedenastkach piłkarzy, którzy doskonale je pamiętają. Po stronie gliwiczan na boisku można było wtedy zobaczyć aż sześciu akutalnych Niebiesko-Czerwonych. W wyjściowej jedenastce pojawili się Jakub Szmatuła, Hebert, Konstantin Vassiljev oraz Gerard Badia, a po przerwie na murawie pojawili się Radosław Murawski i Sasa Zivec. Po stronie szczecinian zagrali między innymi Sebastian Rudol oraz Łukasz Zwoliński.

Ostatecznie sezon 2014/2015 wyżej w ligowej tabeli zakończyła Pogoń, lecz w meczu kończącym rundę jesienną lepsi okazali się gliwiczanie. Niebiesko-Czerwoni przez całe spotkanie sprawiali lepsze wrażenie i zasłużenie zapisali na swoim koncie trzy punkty. Już w pierwszych minutach Piast mógł wyjść na prowadzenie, ale piłka uparcie nie chciała wpaść do siatki. Głodnym goli był zwłaszcza Ruben Jurado, który otrzymał kilka celnych podań w pole karne, ale ani on, ani niezwykle aktywny w tamtym starciu Gerard Badia nie potrafili pokonać stojącego w bramce Portowców Radosława Janukiewicza. Jedynym, który go zaskoczył okazał się Kamil Wilczek. Napastnik po godzinie gry wykorzystał nieporozumienie między dwoma defensorami i dobił uderzenie Badii.
 


Spotkanie zakończyło się skromną wygraną 1-0, lecz na grę Niebiesko-Czerwonych nie można było narzekać. Bardzo aktywni w ofensywie byli także obrońcy, którzy podłączali się do kolejnych akcji ofensywnych. Centymetrów od wpisania się na listę strzelców brakowało Hebertowi, a dośrodkowania Adriana Klepczyńskiego niejednokrotnie powodowały chaos pod bramką rywali. Na ten wynik skutecznymi interwencjami po strzałach Dominika Kuna czy Adama Frączczaka zapracował także Jakub Szmatuła.

Nic dziwnego, że prowadzący wówczas Piasta Angel Perez Garcia na pomeczowej konferencji chwalił swoich podopiecznych. - To było bardzo trudne spotkanie, a Pogoń pokazała, że nieprzypadkowo jest w pierwszej ósemce. - przyznał. - Moim zawodnikom należy się za nie najwyższa nota, bo grali bardzo dobrze. Nasz zespół bardziej zasłużył na zwycięstwo - zakończył hiszpański szkoleniowiec.



Biuro Prasowe
GKS Piast SA